80. rocznica wyzwolenia miasta

0

SZCZUCZYN PAMIĘTA!
PAMIĘCI WSZYSTKICH OFIAR II WOJNY ŚWIATOWEJ Z NASZEGO MIASTA I
REGIONU W 80. ROCZNICĘ WYZWOLENIA SZCZUCZYNA SPOD OKUPACJI
HITLEROWSKIEJ
Henryk Świderski

„Mój dziecinny żywot w czasie II Wojny Światowej (1939-1945).
Wspomnienia z lat dziecinnych z rodzinnego Szczuczyna”
Legionowo – Szczuczyn, 27 lipca 2016 roku.

Wybrane fragmenty
„W ramach wspomnień historycznych z dziejów miasta i gminy Szczuczyn – tym razem
zdecydowałem się na podjęcie próby rzetelnego opisanie mojego dziecinnego żywota w czasie
II Wojny Światowej (1939-1945).
Okres lat 1939-1945 – to okres hitlerowskiej, bolszewickiej i ponownie hitlerowskiej okupacji
ziemi Szczuczyńskiej w czasie od rozpięcia do zakończenia działań wojennych na tym terenie.
Ten temat uważam za nieprzypadkowy. Wynika to z tego, że przeżycia wojenne do dziś tkwią w
mojej pamięci i psychice.
Chociaż w życiu dorosłym były też chwile grozy i obaw, – ale po ich pokonaniu – zapomniałem
o nich lub prawie zapomniałem, że takie były.
Ale tych przeżyć z okresu dzieciństwa w okresie II Wojny Światowej nie udało mi się zapomnieć.
[…]
Około 15-20 stycznia 1945 roku rodzina nasza opuściła, miasto i ukrywała się pod lasem w
zabudowaniach Pani Antoniny Budnej w Niedźwiadnej.
Ale ja rano 23 stycznia bez wiedzy rodziców uciekłem i doszedłem pieszo do Szczuczyna, nie
wiedząc o tym (podobnie jak inni w Niedźwiadnej), że w Szczuczynie są już sowieci.
Na podwórzu dostrzegłem sprzęt wojskowy, a następnie kilku żołnierzy sowieckich. Jeden z nich
podszedł z karabinem w ręku do mnie i oskarżył, że jestem, „szpionem” i chciał mnie
rozstrzelać.
Gdyby nie interwencja Pana Rogińskiego z Kapic – byłbym rozstrzelany. Pan Rogiński wyjaśnił
żołnierzowi, kim jestem i on odstąpił od zamiaru dokonania egzekucji.
Pan Rogiński z żoną i synem przebywali u nas, uciekając z linii frontu nad Biebrzą – z Kapic.
Rodzina moja wróciła do Szczuczyna dopiero na 2 czy 3 dzień, – bo nie wiedziała o tym, że
Szczuczyn był już pod kontrolą, wojsk bolszewickich. […]
[…] zaraz po 23 stycznia 1945 roku przystąpiono do organizacji szkolnictwa – ja w ogóle nie
miałem ani chęci ani zamiaru iść do szkoły, bo bałem się przeżywać raz jeszcze z jej rozstaniem
(niepewność jutra), jak to działo się w październiku 1939 roku podczas okupacji sowieckiej.
Dopiero w końcu kwietnia 1945 rok, przy namowie rodziców zapisałem się do szkoły. Przyjęto
mnie do kl. Ⅱ, gdzie wychowawcą, był Pan Edmund Walter – bardzo przyjazny i wyrozumiały
na braki moje w zakresie wiadomości, które powinienem posiadać na poziomie kl. I.
Ale dzięki wytrwałej nauce i cierpliwości Pana Edmundy Waltera – w ciągu dwu i
półmiesięcznego okresu nauczania zdołałem ukończyć naukę w kl. II.”
Pani Halina Cichocka wspomina:
„Ruscy szli, to zima była, w papachach byli, czubki miały te ich czapki, jedni Wąsowską,
inni Gumienną, inni Sobieskiego. Przeszli i poszli. Pierwszym naszym burmistrzem był Pan
Józef Marcinkiewicz. A szkoła była od pierwszego września. Jak miałam 8 lat to poszłam do
pierwszej klasy, chodziłam tu do szkoły gdzie Pani Wróblewska teraz mieszka, naprzeciw
gospody. Zeszyty sami robiliśmy, z arkuszy papieru. Kto nie maił to robił z papierowych
worków. Teczek nie było, była torba normalnie zszyta i pod pachę albo na plecy na sznurek.
Dzwonek miał woźny. Mnie pierwszy uczył Walter […], a potem byłam w szkole tam, w kurniku
nazywaliśmy, gdzie był stary internat szkoły zawodowej, a teraz jest tam plac na zajezdnię.
Przed wojną była tam chyba ochronka dla dzieci. Bo po wojnie to tutaj, co biblioteka stoi, to
dom dziecka był. Potem przerzucili nas do szkoły zawodowej, to tam się uczyłam, w czwartej i
piątej klasie. Potem jak więcej dzieci przybyło, to nas przerzucili do kościoła, na [tzw.] cele.
Wschodnia część miasta uczyła się w celach, zachodnia w szkole zawodowej.
Po wojnie miał piekarnię Pan Pośpieszyński, na Łomżyńskiej. Pani Brajczewska miała sklep,
po powrocie z Syberii. I miał sklep Henryk Dembiński, teraz, co tu „Europa” była. Ulice to
były bruki. Potem zaczęli budować, aptekę postawili, dom towarowy. Bawiliśmy się
skorupkami, lalkami, kółkiem. Ja grałam z chłopakami w piłkę. Taką szmaciane. Jak
gospodarze zabili świnię, to chłopaki brali pęcherz, suszyli i napychali szmatkami, tym, co kto
miał.”
Pani Janina Zofia Grochulska wspomina:
„Jak był nalot to w Szczuczynie było już tylko kilku z Żandarmerii i wyjechali nie
wiadomo, kiedy a Rosjanie byli u nas krótko, to był taki postój i dalej Niemców popędzali.
Tu w Szczuczynie jak zaczęły iść wojska rosyjskie to takie jakieś oczy skośne oni mieli, dziwnie
mówili, bo byli z tej dalekiej wschodniej części Rosji. Widziałam jak szli ulicą Wąsoską. Jak
byli umundurowani, płaszcze u dołu mieli wystrzępione, na nogach filcowe walonki, a cholewka
to jakiś brezent był. Plecak to taka szmata, taki siwy koc, sznurkiem jakoś związany. Karabin
na sznurku. Wszystko to było wynędzniałe. Gdy ludzie zaczęli wychodzić z domów i się
przyglądać to pognali ich do łaźni, ogrodzonej wysokimi sztachetami. Ludzie przez płot chleb
tym żołnierzom rzucali. Tak było kilka dni. Wśród wojskowych był lekarz wojskowy i lekarka
jedna, bo i kobiety były w tym oddziale żołnierskim, mieli również kuchnię.
Bojąc się nalotów niemieckich. Szukali podwórka, zabudowań, żeby nie było ich widać.
Zatrzymali się również na naszym podwórku przy ulicy Wąsoskiej. Przyszli do nas do
mieszkania, gdzie lekarz naczelny i lekarka chcieli zostać. Mnie i brata mama wysłała do cioci,
która mieszkała niedaleko. Do lekarza naczelnego przychodziło mnóstwo ludzi ze sprawami.
Na prośbę mojego tatusia lekarz naczelny przeniósł swój gabinet do innej części budynku, gdyż
tutaj robiło się zimno jak ciągle drzwi były otwarte, bo ludzie wchodzili i wychodzili. Pierwsza
kolacja ich to były zmarznięte ziemniaki z kaszą i mięsem z puszki, bo mieli oni amerykańskie
konserwy.
Niemcy wyjechali nocą. Rosjanie popędzili ich dalej i to było takie wyzwolenie Szczuczyna. Nie
było żadnych walk ani nic. Jedni wyjechali a drudzy przyszli, większe zniszczenia były na
początku wojny na ulicy Kilińskiego, co ten rząd budynków…”

Tekst opracował
Janusz Siemion
BCK w Szczuczynie
Źródło: Archiwum Społeczne
działające przy BCK w Szczuczynie

Udostępnij:

Skomentuj

Wpisz odpowiednią cyfrę w poniższe pole : Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.

Komentarze pod artykułami są opiniami użytkowników naszego portalu. Nie publikujemy wpisów wulgarnych, zwalczamy trollowanie. Nie tolerujemy spamu i postów pisanych wyłącznie Caps – Lockami. Ze względu na ograniczoną długość komentarzy zastrzegamy sobie prawo do usuwania obszernych artykułów wklejanych w postach w sytuacji, kiedy można wykorzystać link.

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress