• Rząd skończył prace nad nowelizacją przepisów wprowadzającą in-house.
• Zdaniem przeciwników zmian prawa, ich skutkiem będą wyższe opłaty dla mieszkańców za śmieci.
• Ale z ustaleń resortu środowiska wynika, że tam gdzie odpowiedzialność za zagospodarowanie odpadów mają JST, są niższe opłaty śmieciowe i wyższy stopień odzysku.
Do Sejmu trafił projekt ustawy o zmianie ustawy Prawo zamówień publicznych oraz niektórych innych ustaw. Przynosi on wiele wyczekiwanych przez samorządy zmian, m.in. przyznaje gminom przywilej in-house, czyli zlecania usług własnym spółkom bez przetargu (np. dot. wywozu śmieci).
Jak przyznaje Andrzej Porawski, strona samorządowa długo rozmawiała z rządem na temat nowelizacji, a wersja projektu ostatecznie przyjęta przez Radę Ministrów i przekazana do Sejmu, jest kompromisem.
– Ta wersja nie realizuje naszych wszystkich postulatów, ale jest realnym kompromisem, który mocno wychodzi naprzeciw stanowisku zwłaszcza gmin, bo wiadomo, że zagospodarowanie odpadów dotyczy głównie gmin – podkreśla Andrzej Porawski, dyrektor biura Związku Miast Polskich. – Dziękujemy za ten kompromis, będziemy go bronić w Sejmie – dodaje.
Zabicie konkurencji
Obrońcy się przydadzą, projekt ma bowiem wielu oponentów. Przeciwko in-house ostro protestują m.in. Związek Pracodawców Gospodarki Odpadami czy Polska Izba Gospodarki Odpadami (PIGO).
W opinii PIGO przyjęcie przepisów o zleceniach in-house w procedowanym obecnie kształcie „skutkowałoby upadłością kilkuset prywatnych przedsiębiorstw zajmujących się odbieraniem i zagospodarowaniem odpadów komunalnych, posiadających obecnie około 60-proc. udział w tym rynku i zatrudniających ponad 16 tys. pracowników”.
– Zabicie konkurencji i prywatnych przedsiębiorstw gospodarki odpadami będzie skutkowało wyższymi opłatami dla mieszkańców za gospodarowanie odpadami – przestrzega Izba.
Zdaniem Porawskiego strona przeciwna używa „haseł niegodnych”. Zwraca uwagę, że Polska Izba Gospodarki Odpadami zrzesza zagraniczne koncerny działające w kraju, w odróżnieniu od Krajowej Izby Gospodarki Odpadami zrzeszającej polskie przedsiębiorstwa zajmujące się zagospodarowaniem odpadów.
– Polska Izba Gospodarki Odpadami mówi, że znikną jakieś miejsca pracy. Gdyby nawet przyjąć za dobrą monetę twierdzenie, że gminy przejmą to zadanie od tych firm i przekażą je swoim firmom, które notabene dawno zlikwidowały, to żadne miejsce pracy nie zostanie z tego powodu zlikwidowane, co najwyżej przejdzie z firmy zagranicznej do polskiej, ponieważ śmieci zostaną w tej samej ilości – analizuje Porawski.
Niższe opłaty śmieciowe, wyższy stopień odzysku
Porawski dodaje, że Ministerstwa Środowiska podzieliło się ostatnio z samorządowcami ciekawymi ustaleniami, całkiem odmiennymi niż czarne wizje PIGO.
– Wynika z nich, że dziwnym trafem w gminach, gdzie samorządy i samorządowe przedsiębiorstwa mają odpowiedzialność za zagospodarowanie odpadów, są niższe opłaty śmieciowe, wyższy stopień odzysku i mniejsza monopolizacja, bo w każdej gminie jest inna firma. W gminach, gdzie były przetargi, doszło do monopolizacji przynajmniej części rynku przez duże firmy – relacjonuje Andrzej Porawski.
Postulaty zmian w projekcie
Środowisko samorządowe wysuwa dwa postulaty zmian w projekcie ustawy. Po pierwsze chodzi o to, by zapisy dotyczące zamówień publicznych dotyczyły także porozumień międzygminnych.
W projekcie są bowiem bardzo dobre zapisy rozciągające zapisy dotyczące zamówień publicznych także na związki komunalne i spółki międzygminne, czyli na podmioty, gdzie jest więcej członków lub właścicieli.
– Brakuje nam tam porozumienia międzygminnego. Otóż są sytuacje, kiedy dane zadanie realizowane jest przez jedną gminę, ale dotyczy obszaru większego niż ta jedna gmina – uważa Porawski.
Drugi postulat dotyczy wymogu procentowo określonego poziomu działalności prowadzonej przez spółkę komunalną na rzecz własnej JST.
Zdaniem Porawskiego, skoro Polska podwyższyła próg w stosunku do dyrektywy unijnej, w której wynosi on 80 proc., warto by w przypadku podmiotów zależnych warunek 90 proc. dotyczył wszystkich usług publicznych świadczonych w zakresie zadań własnych przez dany podmiot komunalny.
– Zwłaszcza w małych gminach, przede wszystkim w gminach wiejskich, ale także w mniejszych miastach, od czasów dawnych istnieją przedsiębiorstwa komunalne, które realizują tylko usługi publiczne, ale są one wielobranżowe. Są to dawne przedsiębiorstwa gospodarki komunalnej, a w niektórych miejscach komunalnej i mieszkaniowej – wyjaśnia Andrzej Porawski.
W opinii Porawskiego warunek 90 proc. działalności publicznej powinien w tych przypadkach dotyczyć całości tej działalności publicznej, a nie jednego wybranego sektora.
portal samorządowy
Komentarze pod artykułami są opiniami użytkowników naszego portalu. Nie publikujemy wpisów wulgarnych, zwalczamy trollowanie. Nie tolerujemy spamu i postów pisanych wyłącznie Caps – Lockami. Ze względu na ograniczoną długość komentarzy zastrzegamy sobie prawo do usuwania obszernych artykułów wklejanych w postach w sytuacji, kiedy można wykorzystać link.